piątek, 10 lutego 2012

Szczerbiec

10 wieków temu tutaj rósł olbrzymi bór
Rozłożyste, wielkie dęby to potężny mur
Tutaj w kniei swoje gniazdo Biały Orzeł miał
Strzegąc losu gór, okolic - jego to był kraj

Szła drużyna wojowników- Polan mężny ród
Na ich czele Mieszko kroczył - wielki to był wódz
Gdy zobaczył gniazdo orła ręce w górę wzniósł
Tutaj będzie nasze miejsce, tu będzie nasz gród.

Szczerbiec!!!

W jego symbol, miecz koronny wierzył polski król
Stworzył silne, twarde państwo, wielki naród znów
Na obrzeżach wstawił słupy, zaznaczał polski kraj
I zaznaczył polska ziemię - kraj nieznanych szans.

Szczerbiec, Szczerbiec - to miecz, to miecz!
Polskiej dumy ślad!
Szczerbiec, Szczerbiec - to miecz, to miecz!
To historii szmat !
Szczerbiec, Szczerbiec - to miecz, to miecz!
Wielkiej Polski znak!
Szczerbiec, Szczerbiec - to miecz, to miecz!
On prowadzi nas!

Jego miecz oznaczał siłę - symbol wielkich dni
Jego miecz oznaką męstwa - Wielkiej Polski mit
On przez wieki nas prowadził, on dodawał sił
On przez lata pokazywał, jak przez życie iść!

wtorek, 30 listopada 2010

Nienawiść

Mam w sobie tyle nienawiści-mógłbym nią obdarzyć cały świat.
Mogę nią rozpalić całe niebo, mijając znienawidzonych ludzi duszę w sobie krzyk.
Ale w końcu gra się skończy nadejdzie moja chwila,
Będę jak pies wściekły szukał ofiary.
Nic jej nie ocali i nikt mnie nie powstrzyma.
Nie ważne on czy ona, moja nienawiść jest ponad.
Nienawidzę gdy ludzie się śmieją, nienawidzę patrzeć na radość innych.
Ale w końcu gra się skończy...

Nadzieja

Szukam twoich rąk tych dobrych rąk,
By dotykały tak lekko moje ręce.
Szukam twoich ust tych gorących ust,
Aby obdarowywały mnie swym ciepłem.
Szukam też Ciebie, ale Ty patrzysz w inną stronę.
Nie ma przyszłości, ale jest nadzieja,
W ciszy się rodzi a w krzyku umiera...

środa, 8 września 2010

Chwała

Chwała chwała Swarożyca
Boga słońca Boga życia

Chwała chwała Peruwica
Boga gromu, Boga życia

I Welesa Kosmatego
W oku magii ukrytego

Chwała chwała dla Mokoszy
Niech nas Mokosz żywych nosi

Niech brat bratu "bracie" woła
Dajcie zwierza naszym borom

Niech brat bratu "bracie" żecze
Dajcie rybów naszej rzece

Niech brat bratu mówi "bracie"
Dajcie pokój naszej chacie

A kto wam to palcem wytknie
Niechaj zginie w pierwszej bitwie

A kto was to chce się wyżec
Niech go zgubi wołchw i żyrzec

Wołchw i żyrzec, wróż i kapłan
Taką tu przysięgę składam :

Strzec prastarej wiary będę
Kłaść obiatę pod waszym dębem

W gaju świętej wierzenicy
Wiary przodków nic nie zniszczy
Wiary przodków nic nie zniszczy

czwartek, 2 września 2010

Ziemio Lechicka

Ziemio Lechicka-ziemio ukochana
Jak żeś ty ślicznie przez Bogów ubrana
Jak pięknie niebo twym równinom świeci
Jak zdrowy powiew karmi twoje dzieci
Od brzegów morza po szczyty Karpatów
Szumią twe lasy czuc woń twych kwiatów
Złocistą falą płyną pola twoje
Srebrzyste wstęgi wiją wód twych zdroje
Pagórki zieleń kobierców okrywa
Ziemio Lechicka ziemio urodziwa
Szczęsny kto na twym urodził się łonie
I spracowany legł na twym zagonie
Jest czym odetchnąc gdzie się rozpościerac
I życ dla czego i za co umierac
Ziemio Lechicka ziemio ukochana
We wszystkie żeś dobro od bogów odziana
Jak by zwierzyniec ony twoje bory
Pola twe jako spichrza i komory
Mlekiem i miodem pierś twoja nabiera
Sąsiad z zazdroscia w oczy spodziera
Ale na straży ni gród ani wały
Stoi lud mężny miłością drży cały
Któż by tej ziemi nie kochał macierzy
Raz ja ujrzawszy w królewskiej odzieży
Kiedy pieśnią starą w serce wlewa
Miłośc co żywi miłośc co ogrzewa
Przelec oczyma ponad te obszary
Posłuchaj szumem co mówi bór stary
Pokłoń się dębom świętym u bezdroży
Rzekom się pokłoń w nich płynie zdrój świeży
I tym zagorom na których wśród żyta
Mak i bławatek na wieńce zakwita
Piersią zaczerpnięte powietrza i wonie
I oko poślij w głębie po ustronie
Patrz jaka cisza tę ziemie okrywa
Błogosławiona weselem szczęśliwa
A kto się rodził kto tu przeżył lata
Chaty nie odda za wsze złoto świata

poniedziałek, 3 maja 2010

Nic mnie się nie chce

Nic mnie się nie chce,mam kocioł w głowie.
Pisząc bezmyślnie podpieram ręką brodę.
Łokieć mi ścierpiał na blacie wsparty,
Jeszcze oddycham a czuje się martwy.

Ah...kiedy poczuję Twe smukłe dłonie,
Ujrzę Twe oczy a w nich czysty płomień?
Kiedy poczuje Twój oddech przy sobie,
Myśl ta ciągle siedzi w mej głowie.

Kiedy swe zęby w uśmiechu wyszczerzysz
I do mnie tą drogę długą przemierzysz?
Ja do Ciebie się już raz wybrałem,
Po chwili szczęścia,odepchnięty zostałem.

Na mnie ty czekasz?Kochasz mnie szczerze?
Tak szybko odeszłaś,że nie wiem czy wierzę.
Teraz to ja,czekam na Twe ramiona.
Śmierci moja bym mógł w nich skonać.

niedziela, 2 maja 2010

Nawijczyk

Słowianin jestem z Nawijskiego lasu,
Gdzie pełno wojów było swego czasu.
Gdzie każdy w starych Bogów wiarę odziany,
Mężnie walczył z diablikami.
Gdzie polanka pełna gwaru była,
Obok grodu,w którym karczmę miała Mojmira.
W karczmie każdy woj był mile witany,
Dostał i strawy i miodu pełne dzbany.
Tam tuż obok Kącinie ma Żerca stary,
Któremu dla Bogów się niesie ofiary.
Jest i Wizma co w swoją zerka kulę
Właściwą drogę ciekawym jej wskazuje.
A i też za złote monety,
Z trofeum zrobi amulety.
W kuzniach swych płatnerze,kowale
Wykuwają zbroje i miecze wspaniałe.
Jest i rynek,gdzie każdy spogląda
I kupić może to czego pożąda.
Jest i Kasztelan a kto go odwiedzi,
Zbuduje chatę lub w pracy siedzi.
Zostało nas w Nawji żywych niewiele,
Większość poległa,lub pochłonęły ich knieje.
I w kniejach tych,gdy się przedzieram przez gęstwiny nieznane,
Niekiedy z duchem byłego Woja,twarzą w twarz stanę.
I tak myślę sobie-biedni wojowie,
Czy zapomnieli o was Bogowie.
Dlaczego,jako biedne Nawie się tu poniewieracie,
A nie z przodkami,przy stole zasiadacie.
A może wyście demony przeklęte,
Które powinny być mieczem pchnięte?
Tak oto wyglądają me okolice.
Zajrzyjcie sami jak ie wierzycie.
A tym co zajdą do mego grodu,
Chętnie postawię rożek miodu.

niedziela, 18 kwietnia 2010

Smok wawelski

Zginą człek, nie przez wszystkich kochany,
Człek, na którym za życia, był kot wieszany.
Miał on marzenie, by Polska twardo na nogach stała,
By powróciła jej świetność i chwała.
Marzył o tym, by w polskim narodzie,
Żyło się dostatnio, szczęśliwie i w zgodzie.
Walczył o pamięć, tych co ginęli,
W obronie naszej-polskiej ziemi.
Nadzieje miał, że w ojczystym kraju,
Nie będzie miedzy nami podziału.
Chciał sprawić, by ten co żyje pod orła znakiem,
Mógł dumie powiedzieć-Jestem Polakiem.

Śmierć nagle przyszła i Polacy w tej chwili,
Żegnając zwady się zjednoczyli.
Stanęli wszyscy, związani bólem,
Twardym, potężnym narodowym murem.
Lecz mur ten, nie na rękę komuś to rzecz oczywista,
Zaczął go kruszyć, nie Polak a Watykanista.
Wystarczyło tylko temat pochówku podrzucić,
I narodowy mur można skruszyć.
Bo Polska zjednoczona, niebezpieczna srodze,
Lepiej ją jak psa, prowadzić przy nodze.
I tak Polacy, z człowieka prawego,
Zrobili sobie-SMOKA WAWELSKIEGO.

czwartek, 15 kwietnia 2010

Adenew

A cóż to jest za palemka
Co spoczywa w moich rękach?
Ach Zbylucie lej tu miodu
Boje się tych wieści z grodu
Myślę sobie-to przekleństwo
Cóż oznacza to pierszeństwo?
I Szaboro ty nie bój się
Brat,Czcicielka kamień niesie
I tak mówiąc między nami
Piece dziś będą z kominami
A że śpiew Twój ja szanuję
Ooo...- tu scenę Ci buduję
Fakt z Wenedą pomieszkuje
Cóż... ja z tego się raduje
Choć jak koty bez obrządku
Chata moja jest w porządku
Weneda pysznie mi gotuje
A ja suknie jej prasuje
I choć czasem chrapie srogo
W łożu kopnie mnie swą nogą
Cóż-sam jestem winien sobie
Bom do swej chaty wskazał drogę
Jednak jak wszystko z sumuje
Serce moje się raduje
Tylko tak myślę biedny sobie
Będzie karczma co ja zrobię
Weneda wtedy się spakuje
I do karczmy emigruje
Pusta będzie moja chata
A tak to te dziewczę lata
Udziec piękny mi szykuje
Gdy po trofeum wędruje
A jak wracam i już konam
Czule bierze mnie w ramiona
Twarz mą wtedy obejmuje
I tak czule zagaduje
O rzesz Krokosz ty kaleko
Znowuś polazł za daleko
Zamiast na diabły polować
Miałeś karczmę mi budować
Potem krzyczy tupie nogą
Po łbie bije jakąś kłodą
A gdy upust daje złości
Da kolacje ku mej radości
Razem do stołu siadamy
I razem my zajadamy
I tak mija dzień za dniem
Ach... Zbylucie lej miodem

sobota, 10 kwietnia 2010

10-04-2010

Wznieśli się w górę,w słońca promienie,
Kierunek-wschód na krwawą ziemię.
Wszyscy w zadumie i z wielka powagą,
Na wschód,ruszyli z biało-czerwoną flagą.

Na wschód,przez chmury w krwawą krainę,
Gdzie tysiące ubitych,ma swoją mogiłę.
Gdzie leży mąż,syn,ojciec i brat,
Tam kule w głowę,ofiarował podstępny kat.

Na wschód,tam zapłonąc znicze miały,
A płona teraz, jak kraj nasz cały.
Bo ci,co nad chmurami niedawno byli,
W krzyku i ogniu,życie stracili.

Dlaczego życie tak wielu straciło?
Dlaczego szczęście nikogo nie ocaliło?
Może by z ognia i pogiętej stali,
Odrodził się wielki i silny Orzeł Biały!

piątek, 9 kwietnia 2010

Ворожи-Wróżę




Ja na wodzie wróżę –
O ciebie chcę dowiedzieć się.
Niby do lustra patrzę –
Wróżyć nie czarować.

wru-wru-wróżę,
wru-wru-wróżę,
Ty, woda, moja woda,
O wszystkim mi opowiedz.

Widzę dziewicę na wodzie,
Widzę, że ona przędzie.
Któż ten junak,
Któż do domu jej idzie?

Oto podchodzi młodzieniec bliżej,
dziewczęciu podaje kółko –
I teraz jasno widzę
Mi znajomą twarz.

wru-wru-wróżę,
wru-wru-wróżę,
Ty, woda, moja woda,
O wszystko mi opowiedz.

wru-wru-wróżę,...

Dla pojednania, sklecę te oto zdania.

Jesteśmy tutaj gospodarzami,
Bądzmy sobie braćmi, a nie wrogami,
Niech wszyscy wiedzą, że kraj nasz rodzinny,
Słynie z tego że jest gościnny.
Lecz każdy polak, to przecie powie,
Że nie pozwoli sobie, skakać po głowie.
I swoją wiarę, będzie w sercu chował,
A obce tylko tolerował.

czwartek, 8 kwietnia 2010

Chrześcijanie-Katolicy widziani moimi oczyma

Jest to odpowiedz na oskarżenie mnie o faszystowskie poglądy i działanie przeciwko interesom narodowym przez Katolicko-Chrześcijańskiego Narodowca.


Zacznijmy może od początku,czyli cóz znaczy owo słowo Chrystus?
Z greckiego (christos)-ten który został namaszczony, potocznie to nazwa określająca pomazańca, mejasza,wybrańca. Można z tego wyciągnąc wniosek że każdy może byc chrystusem? Wedle greków tak,a jak to wyglada w zderzeniu z biblią? Tu już sprawa zaczyna się gmatwac a to dlaczego?
A to dlatego że pierwotnie Stary Testament tytuował Chrystusem króli kapłanów oraz proroków,którzy przeszli obrzed nacierania olejkami.
Jak widac w pewnym okresie był prawdziwy zalew Chrystusów.
Dopiero w okresie przesiedleń termin Pomazańca był już wiazany
z wyzwolicielem mającym przywrócic Królestwo Izraela,żydom zaś szczęście i pokój w ziemi izraelskiej.
Jak widac zatem Chrystusem wedle starego testamentu może już byc
jedynie osoba wyzwalająca Izrael i czyniącą z niego oazę spokoju i szczęśliwości.
Jezusowi się to nie powiodło wiec nie powinno sie go tym terminem określac.No chyba że słowa starego testamentu mamy głęboko w du..e i mamy zamiar na jej
podstawie zrodzic coś innego.
W takim razie zaglądnijmy do tego dziwnego tworu zwanego nowym testamentem.
I tu już sprawa odrazy jest jasna.Tytuł pomazanca odnośnie się wyłącznie do osoby Jezusa.Ba wedle tej że ksiegi sam Jezus określa
siebie w ten sposób przed Wysoką Radą.Jak by nie było Jezus buł Żydem i jak
twierdzą co poniektórzy wywodził się w prostej linii od Dawida.Jeżeli damy
temu wiarę znaczyło by że Jezus miał prawo ubiegac sie o tytuł pomazanca-Chrystusa
Jak ukazuje nam historia żydom bardziej przypadł do gustu Barabarz aniżeli Jezus.
Czy można winic ich za ten wybór?Moim zdaniem nie.
I ja też wybrał bym śilnego bojowo nastawionego do Rzymian i waczącego o niepodleglosc Barabasza.Z cała pewnoscia nakłaniającemu do służalczości i poddaństwa Jezusowi ofiarowałbym gwozdzie.
Jak pokazała historia Żydowskie powstanie pod wodzą Barabasza się nie powiodło.
A Jezus został obdarowany hańbiąca śmiercią.Jednak nie zapuszczajmy się nazbyt
w tę historie albowiem nie jest to przedmiotem tematu.
Jak by nie było Wedle nowego testamentu słowo chrystus nabiera znaczenia odkupiciel
Czyli całkowicie innego jak w starym.No tak gdyby miało posiadac swe piewsze znaczenie to dopiero by było Chrystusów.Wszak liturgia chrztu, bierzmowania,święceń no i NAMASZCZANIA chorych to nic innego jak masowa produkcja chystusiątek.Jak widac osoby
mogące ubiegac się o miano chrzescijamina to bojownicy o wolnośc Królestwa
Izrael i pokój ludu żydowskiego.
Rozwikłajmy teraz co kryje się pod pojęciem katolik.
Samo słowo pochodzi od greckiego słowa(Katolikos)oznaczającego uniwersalny baz
powszechny.Na początku pojęciem tym określano kościół jako cały-uniwersalny.
Zobaczmy co ten Katolicyzm nam mówi:
Główne prawdy wiary
a)Bóg jest jeden w trzech Osobach (Bóg Ojciec, Syn Boży, Duch Święty – Trójca Święta)
b)jako Stwórca i Pan świata objawił się ludziom (Syn Boży stał się człowiekiem
w osobie Jezusa Chrystusa,który jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem,
jedynym Zbawcą ludzi, który żył na Ziemi, umarł za ich grzechy i zmartwychwtał
c)ludzi stworzył Bóg z miłości, ale zerwawszy więź z Bogiem żyją oni
z dala od Niego podlegając śmierci
d)wszyscy ludzie są wezwani do wiary, nadziei i miłości, życia duchowego oraz
pełnienia woli Bożej,wyrażonej w przykazaniach, a zwłaszcza w przykazaniu
miłości Boga i bliźniego, które są podstawą i streszczeniem Dekalogu
e)przeznaczeniem ludzi jest wieczne życie z Bogiem i zmartwychwstanie po
powrocie Chrystusa na ziemię, tych zaś którzy odrzucą zbawienie czeka
potępienie i wieczny pobyt w piekle.
f)Społeczność chrześcijan tworzy Kościół, do którego wstępuje się przez chrzest
i który żyje Eucharystią.
Katolicyzm przyjmuje nicejsko-konstantynopolitańskie wyznanie wiary oraz apostolski symbol wiary

To teraz przewertujmy te wszystkie prawdy.


a) ten bóg nie szukajc daleko to nasz słowiański Trzygłów.
Jednak aby nie było że okradam katolików z ich boga to przyznam że to fajne zrobic sobie 3w1 jak by nie było jestem sam z tysiącem chłopa.
b)tu są już zawiłości jeżeli bóg jest i synem jednocześnie to objawił się ludziom
to kogo prosił Jezus o wybaczenie? Siebie czy ojca.Jeżeli był synem Bożym to
ja jestem wdzięczny losowi że nie mam takiego ojca.No ale rodziny się nie wybiera.
c)Bog jest mściwy i nie stały w uczuciach.
d)bardzo ładny tekst, jednak ja poszukuje odzwierciedlenia
go w środowisku katoliskim
Jak na razie to katolicy bardzo pięknie przez szereg lat deptali ową miłośc,zabijali
nadzieje,drwią z wiary,a dekalog???Wiekszosc katolików go ładnie wyklepie i
w zasadzie to już sprawę załatwia.
e)I znowu zadaje sobie pytanie gdzie to miłosierdzie boskie?Jesteś z nami albo
przeciwko nam?Znaczy to że nie mam wyboru.Ukazuje sie mi tylko dwie możliwosci
przyjaciel-tak jak my chcemy-abo wróg.Jakież to znane.O dziwo takich wyborów
nie funduje to co dobre i prawe.
Przyłady można znaleśc w niedalekiej historii a nawet w czasach obecnych.
f)I tu jest pies pogrzebany! Społeczność chrześcijan tworzy Kościół.
Potkreślam tu słowo chrześcijan.Ja to tłumaczę tak.
"Bojownicy Izraela tworzą Armie"

Katolik to nieświadomy pies Izraela nasączony jego kulturą otumaniony psełdo miłością Bożą i w imie owej miłości niszczącego co tyło stoi na jego drodze.
Katolik Krzewiciel kultury żydowskiej a jednocześnie kat własnej.

środa, 7 kwietnia 2010

Dlaczego w "Mojej mysli..." wystepuje Bóg a nie Bogowie

Na początku nic nie istniało poza Świętowitem. On podzielił się na dwie części i dał początek dwóm bogom: Swarożycowi i Welesowi. Kiedyś cała nasza planeta była pod wodą. Weles mieszkał w jej głębinach, zaś Swarożyc pływał łodzią po jej powierzchni. Obaj pragnęli samodzielnie stworzyć Ziemię, wiedzieli jednak, że jest to tylko wtedy możliwe, gdy będą ze sobą współpracować. Pewnego dnia Weles zanurzył się wydobywając na powierzchnię garstkę piasku, z której Swarożyc stworzył kolebkę Ziemi. Była to mała wysepka, na której obaj ledwie się mieścili. Weles nie miał zamiaru się nią z nikim dzielić i postanowił zepchnąć Swarożyca do wody. Wtedy mógłby stać się samodzielnym władcą Ziemi. Jednak jego plan spalił na panewce, bo za każdym razem, gdy go chciał strącić do morza, Ziemia rozrastała się, aż urosła do niewyobrażalnych rozmiarów. Potem obaj chcieli rządzić niebem, Stworzyli więc armie demonów i staneli do walki. Swarożyc pokonał swojego przeciwnika, ale darował mu życie bo wiedział że bez niego nic nie może stworzyć, i pozwolił rządzić w Nawii królestwie podziemia. Obawiając się kolejnych ataków, Swarożyc stworzył swoją armię oraz nowych Bogów. Nad jego całą strażą miał pieczę Bóg wojny i gromów - Perun.

Jak widać to Świętowit dał początek wszystkiemu.

A teraz pozwolę sobie przytoczyć kilku bogów:

Perun –władca piorunów i nieba;
Weles – władca zaświatów, opiekujący się duszami umarłych, strzegący Nawi-krainy szczęśliwości; bóg magii i klątwy;
Dadźbog – (Swarożyc), bóg ognia domowego i ofiarnego; jego imię oznacza dawcę bogactwa i pomyślności;
Rod – symbolizujący los i przeznaczenie. Wyznaczał człowiekowi jego przyszły los w dniu narodzin;
Mokosz-bogini urodzajów, matka ziemia;
Chors – bóg księżyca, światła nocnego
Łada – bogini wojny;

Są to nieliczni bogowie z całego panteonu.
Poza bogami jest jeszcze szereg demonów i pól demonów(czyli ludzie obdarzeni niesamowitymi mocami); demony domowe – z reguły przyjazne ludziom, wyobrażane pod postacią karła, skrzata czy krasnoludka.
Demony wywodzące się od ludzi zmarłych przedwcześnie lub gwałtowną śmiercią; demony doli, chorób i śmierci; oraz demony zła.Do najbardziej rozpowszechnionych należały m.in. :

południce – inaczej: przypołudnice; były to demony przechadzające się po polach w trakcie żniw, napastujące pracujących w południe ludzi; zabijały ich lub okaleczały;
rusałki – istoty leśne, polne lub wodne; wyobrażane pod postacią młodych, pięknych dziewcząt; stanowiły zgubę dla młodzieńców i mężczyzn;
rodzanice – demony losu, zwykle niewidzialne, towarzyszące człowiekowi przez całe życie;
obłoczniki – istoty półdemoniczne lub demony powietrza sprowadzające burzę, grad i deszcz;
sziszimory – złe duchy domowe o postaci małej, niewidzialnej kobiety; wrogie w stosunku do mężczyzn, zwierząt domowych;
czarownice – istoty półdemoniczne, szkodzące ludziom na dwa sposoby: pośrednio np. powodując susze lub powodzie, bezpośrednio-np. poprzez wywoływanie chorób; mogły wcielać się w zwierzęta, najczęściej żaby, ropuchy i ćmy; szczególnym rodzajem czarownic były strzygi, żywiące się krwią i ciałem ludzkim;
licho – zły demon lasu;
wampiry (wąpierze) - demony, duchy osób zmarłych pastwiące się nad żywymi;
Wiara w te postacie, głęboko zakorzeniona w świadomości ludzi, utrzymała się przez wieki w zabobonach ludowych, czego przejawem może być obecność w baśniach nimf, baba jagi czy wilkołaków.

Mam nadzieję że pokrótce wyjaśniłem zawiłości podstawy rodzimowierstwa;)

Moja myśl...

Hm....Pismo Święte...Pozwolę sobie wypowiedziec swe zdanie na ten temat.
Jak by nie było jest to księga zpisana ok IVw. Była wielokrotnie redagowana.
Zostały tam zawarte ewangelie wybrane przez Kościół,a tym samym będące mu na rękę.Udowodniono już że ów księga jest niekompletna a co za tym idzie niemożna się na niej podpierac.Oczywiście pisze o Nowym Testamencie.
Kiedyś zasłyszałem ze istnieje ew.według Judasza mówiąca że był on jednym z ulubieńców Jezusa i sam Jezus prosił go o wydanie Rzymianom.Czy to prawda??? Wedle mojego zdania może byc prawdą bo inaczej Kościół nie starał by się wszystkiego zatuszowac.Cała prawda i tak znajduje się w bibliotekach watykańskich do których to dostęp mają nieliczni funkcjonariusze kościelni.
Jak by nie było Bóg jest jeden,a jedynie przez ludzi nazywany wieloma imionami i w inny sposób czczony.Jedni czczą go głęboka zadumą,modlitwą,inni znów oddają mu cześc czcząc jego dzieło naturę bez której na pewno by nas nie było.
Bóg dał nam świat tak zróżnicowany abyśmy nauczyli się życ w poszanowaniu dla innych.Abyśmy poznawali odkrywali uczyli się.Każdy z nas to jak drzewo tworzące las,a las zawsze jest zróżnicowany.Nawet jak jest iglasty to znajdą się i tak drzewa liściaste.Potrafią tam w harmonii życ ptaki,zwierzęta,owady.I to jest urok całego bytu.
A Kościół katolicki chce to wszystko zniszczyc, przeorac ziemię i na miejscu lasu posadzic ciernie. Tak to ja widzę i tak ukazuje mi to historia.

wtorek, 6 kwietnia 2010

Zapomniana kraina

Krocze samotnie krainą cienia.
Patrze w około-nikogo nie ma.
Knieja życiem tętnic powinna,
A tutaj tylko cisza zimna.
Czasem niekiedy, diablik wypada,
Siekać go mieczem, marna zabawa.
Zajrzę niekiedy do gospody,
A tam sieć przędzie, pajączek młody.
Gdzie się podziały, zacnych wojów gwary?
Ta głucha cisza, to me koszmary.
Już nawet polanka zarasta trawą,
Tak hucznie niedawno, tętniąca zabawą.
Kiedy tak przemierzam, te nasze knieje,
Myślę- kiedy mój miecz zardzewieje?
Bo zamiast wyciągnąć go przeciw komu,
Zioła układam w swoim domu.
Jest pełno duchów, co w miejscu siedzą.
Ile już czasu?-Bogowie wiedzą.
I tak mnie niekiedy, myśl ta ogarnia,
-Ja jestem w Nawii gdzie śmierć czyha czarna?
Zatem proszę, w swym skromnym imieniu,
Daj znak tutaj, o swoim istnieniu.

Nawijska Gospoda u Wojmiry

Uchyla drzwi i przez szparę zagląda.
Nikt się nie kręci, nikt się nie krząta?
Wchodzi do środka, trochę niepewnie,
I mu od razu mina rzednie.
Bo na stole w okruchach chleba,
Szczur wielki, coś krwawego pożera.
Nie czeka chwili, miecz swój wyjmuje,
I z całej siły w szczura ładuje.
A szczur nie głupi, nie czeka wiele,
Łapie za flaczka, ze stołu wieje.
A miecz opada, ze świstem na stół,
I stół się łamie, równo na pół.
A on się dziwi, w swe siły nie wierzy.
Stół był dębowy, robiony jak się należy.
Aby w myślach, nad siła rozprawiać,
Zaczął powoli, na stołek siadać.
Jakie go zaskoczenie wielkie złapało,
Gdy siedlisko, pod nim się rozsypało.
Nie ma co nad siedliskiem się krzywić,
Bo nadszedł czas, by się pożywić.
Nie tracąc czasu, bo ślina leci z pyska,
Udał się szybko, w kierunku paleniska.
Chwycił kociołek, szczęśliwy że go ma,
I dostrzegł że kocioł, w połowie zeżarła rdza.
-Może-wtedy pomyślał sobie,
-W miodzie zatopię usta swoje?
Udał się zatem do spiżarni Wojmiry,
Gdzie pękate baryłki miodu były.
Otworzył beczułkę- i krzyk zawodzący,
Z beczułki wypłyną, płyn strasznie śmierdzący.
Pomyślał wtedy- niema co tutaj tracić czasu,
Biorę swój majdan i wracam do lasu.
A gdy wychodził, wściekły i zły,
Zatrzasną za sobą, dębowe drzwi.
I stała się wtedy, rzecz niesłychana.
Ta cała szopa, się rozsypała.
Nic się nie stało, pomyślał-phi...
W tym grodzie są przecie, tylko martwi.
Ciekawe tylko, co pomyśli Weneda,
Bo ten bałagan, posprzątać trzeba.
Zatem żywym świadkom szepcze do ucha,
-Powiedzcie Wenedzie"to Poświst dmuchał".

poniedziałek, 5 kwietnia 2010

Swastyka-Swarzyca



Symbol nazistów,to krzyż połamany
na czerwonym tle,w białe kolo schowany.
Moim znakiem,jest zwykła swarzyca,
To symbol słońca,szczęścia i życia.
Zatem ci co wiedzy,na temat nie mają,
Niech lepiej zamilkną i się nie wypowiadają

Tym bardziej,że najgłośniej zawsze szczeka,
Ten co na krzyżu,nosi człowieka.
Dla mnie to symbol,męki,cierpienia,
Braku godności i pohańbienia.

A tutaj teraz,swarzyce przedstawiam,
aby nie było,że głupoty gadam.
Że swarzyca to i męstwo i chwała,
Dlatego w odznakach wojskowych powstała.
Odznaka czwartego Pułku Strzelców,
Proszę swarzyca z orłem i w pięknym wieńcu.
A piaty batalion strzelców z podhala?
Kolejna swarzyca,wśród orłów biała.
Motorowej artylerii pułku pierwszego,
Masz dwie armaty swarzyce-dlaczego?

Wszak to nie godny znak się upierasz,
A teraz ze zdziwienia,oczy przecierasz?
Czy może uważasz,tych co o Polskę walczyli,
Ze swoje mundury swarzycą zhańbili.
A może niegodni są miana polaka,
Bo na ich piersi ze swarzycą była odznaka?
A prawda jest taka,że najczęściej zdrajcami,
Byli ci co z twoimi,biegali krzyżami.
Bo nie katolik jest prawdziwym polakiem,
A ten co chodzi ze swarzycy znakiem.

niedziela, 4 kwietnia 2010

Masza

Купала И Кострома-Kupała i Kastroma

Kawałek Arkony o Zakochanej Katromie w Kupale.Czyli nasze słowiańskie Walentynki
Już niebawem :D
Aby podtrzymac nastrój pioseneczki wybrałem wybrałem wersje z Maszą.
Niestety piosnka się skończy i będzie tylko głychy pokaz slajdów.Mimo to i tak zachęcam.
Warto...





Kostroma, Kostroma,
za co lubisz Kupałe?
A za owe lubię Kupałe,
Że główeczka jest kędzierzawa!
Kostroma lubi Kupałe,
Że główeczka jest kędzierzawa,
Że główeczka jest kędzierzawa,
A bródka jest kędzierzawa.
Że główeczka jest kędzierzawa,
A bródka jest kędzierzawa,
Loki wiją się do korony,
Lubię Kupałe-młodzieńca!
Loki wiją się do korony,
Lubię Kupałe-młodzieńca!

Za rękę chodza!
Już,Kupałeczką ,
Za rękę chodza!
Ech, but, i o but,
I bije!
Kostroma, Kostroma

Za co lubisz Kupałe?
A za owe lubię Kupałe,
Że główeczka jest kędzierzawa!
Że główeczka jest kędzierzawa,
A bródka jest kędzierzawa!
Loki wiją się do korony,
Lubię Kupałe-młodzieńca!

(może byc Junaka zamiast młodzieńca)
nie jestem pewien do końca czy nie powinien byc
jednak junak.zawsze wydawało mi się ze (maładiec) to
młodzian jednak znajomy Białorusin określal go jako...
narazie zostawiam młodzieńca i postaram się upewnic




I tu też kawałek z Maszą jednak już polski wykonawca.Autor tego obrazu wybrał idealnie i zespół i utwór.
Proszę Państwa Honor w utworze Skrzydła Walki.



На Свароговей дороге-Na Swarogowej Drodze

На Свароговей дороге-Na Swarogowej Drodze
A to jedna z moich ulubionych





Nie niepokój duszy wietrze
Nie pędż w mroku ty myśli dni
Zorze powiedzą w bojazliwym sercu
O smaku,co w duszy mojej
Cóż widzą jaśni bogowie?
Co zapowiadają w objęciach mrocznych snów?
Na Swarogowej drodze
Słyszę ja nocy kuszący zew

Oj ty nocko noceńko wy ciemna
Nie niepokój mnie smutkiem,nie męcz dramatem
Oj ty,wolo,woleńko rodzima
Jasną duszę uspokój i daruj wolność!

Uciekamy przez gęstwiny stuleci
Uciekamy od obcych oczu i innych imion
I z rodzimej ziemi Rodowe dzieci
Które chronią wiarę poległych w Jariłowym świecie
Doniosą nam przez wieki Swaroże prawo!

Сила Славных-Siła Sławnych

Kolejny miły do wysłuchania kawałek Arkony,oczywiście z załączonym tekstem







Siła Sławnych,krew i wojna!
Za was w sławie wypijmy z czaszy do dna!
Chwała wojownikom dana,zemsta brata silna!
Krew za krew!-nieśmiertelnym znów mówi wojna!

Władza naszej ziemi!
Śmierć obcej krwi!
Znowu w drogę wolność nas wezwała!

Wierna droga od stuleci
Opanowali runy
To Dażboga dzieci
To synowie Peruna
Patrzą z gorzkim smutkiem
Na drzewa szare
Wspominają runy
Czasy przeszłe

Świeta

Ona odeszła,z promieniem słońca.
Ja szukam fajki-rak sprawa nagląca.
Już pudełeczko w swoje chwytam dłonie,
I... nie ma fajek,no licho szalone.
Klnąc pod nosem chociaż nie wypada,
Krokosz na siebie już kurtkę zakłada.

Wychodzę z domu i nie do wiary,
Jak by ludzie gdzieś wyparowali.
Ah...szybko do sklepu reszta nie ważna,
Mnie tu pali mocno,sprawa poważna.
Dochodzę do sklepu nie minąwszy człeka,
A sklep jest zamknięty widzę to z daleka.

Lece do drugiego i sapie już srodze.
Wypadam z za rogu-tu ludzie na drodze.
Na szczęście pęd, z trudem powstrzymałem,
I przed jakąś grupą, ledwo się zatrzymałem.
Spojrzeli na mnie cierpiącym swym wzrokiem,
A ja czmychnąłem już dość szybkim krokiem.

Tym razem udało się sklepik otwarty,
Poproszę fajeczki czerwone red łajty.
Wracam do domu, spokojnie na luzie,
A tu śpiewają smutne pieśni ludzie.
I tak myślę-czego zawodzą.
I nagle łapie,radosne święta obchodzą.

I gdy już w domu, spokojnie zasiadłem,
Kawę wypiłem, śniadanie zjadłem.
To zachodzę w głowę,o co tutaj biega,
Że w radosne święto lament się rozlega.
Myślę sobie czemu w te radosne święta,
U tych wszystkich ludzi, tyle łez się pałęta.

Tak to sobie siedzę i zadaje pytanie,
Czy można się cieszyć, przez lamentowanie?
Jak w radosne święto, smutne pieśni śpiewać,
Czy nad zmartwych wstaniem, trzeba ubolewać?
I nagle rozumie ich szczęście w boleści,
Właśnie płacze ze śmiechu w głowie się nie mieści.

sobota, 3 kwietnia 2010

Taniec

Król serduszko z Damą serce,
Wpadli właśnie w moje ręce,
I ruszyli w szybki taniec,
Szybki taniec przekładaniec.
Gdy skończyli taniec swój,
Powstał wtedy pasjans mój.
Kiedy pojmiesz tą zabawę,
Sprawne będą palce małe,
Cuda będą robić ręce,
Z Królem oraz Damą serce.
Ruszą wtedy w szybki taniec,
Szybki taniec przekładaniec.
A gdy skończą taniec swój,
To powstanie pasjans Twój.

Bociek

Był sobie bociek i to już nie mały,
Którego bez przerwy skrzydła bolały.
I choć go rodzice ciągle błagali,
Boćku kochany, pomachaj skrzydłami.
To on taki moja kochana,
Że ciągle wołał-Chce na barana!!!
Więc co zrobili rodzice mili???
Boćka na zimę pozostawili.
A jaki morał jest moja droga?
Idź nie na barana a swoich nogach.

Miłość-zaczynam rozumieć baśni opowieści,
Ślubem kończy się bajka,potem nie ma dobrych wieści.
To może stan mój jest błogosławiony,
Że jestem kawaler,ciągle bez żony???
Nie dla mnie małżeńskie kłótnie i zwady,
Nie muszę iść na kompromisy,układy.
Nie straszne są mi do domu powroty,
Bo tam nie czekają problemy,kłopoty.
Nie muszę słuchać o śmieciach,sprzątaniu,
Mogę się oddać leniuchowaniu.
Piwa pić mogę litrami do woli,
I za to wałkiem nikt nie przy...doli.
A gdy do domu wieczorem wracam,
Nie muszę kłamać-kochanie ciężka ma praca.

A jednak,medal ma dwie strony niestety.
Sam muszę sobie wyprać skarpety,
Nikt mi obiadu nie poda mi czule,
To tez w proste żarcie się zaopatruje.
Nie ma komu sprawić kwiatem radości,
Aby zażegnać co do mnie złości.
Nie ma do kogo powiedzieć czule,
Dzięki kochanie za czystą koszule.
I nikt nie przytuli,nie pogłaszcze po głowie.
W ciężkich chwilach sam muszę poradzić sobie.
Jak widać do związku konieczna rozwaga,
Szczęśliwe małżeństwo to równowaga.

По Сырой Земле

Dzisiaj polecam utwór znakomitej grupy zza naszej wschodniej granicy zwącej się ARKONA.
A cóż to takiego Arkona pewnie zapyta wielu z was.
No tak odpowiedz czeka na was w Łyku historii,a tu zamieszczam utwór wraz z tłumaczeniem pod pasującym na poniedziałkowy dzień tytułem: Na Mokrej Ziemi.
(Z nie niewiadomego mi powodu w celu wysłuchania utworu trzeba po włączeniu go
delikatnie pchnąc pakiem przewijania)




Oj ty,rzeczko,rzeczko szeroka
Oj ta miła,drżąca,głęboka
Ty opowiedz o swojej drodze
Oj tak,o górze mateczki ziemi
Oj tak bracia,bracia leśni
Drzewa dziadowie,odwieczni
Ile już czasu minęło
Tak przez wieki na ziemię zeszło

Nieuchronnie ręce wznosząc
Ku Klasztorom Roda,znowu ślę prośbę:
Oj tak,Mateczko zorzo
Oj nie niepokój ty pieśni słowika
Wstań przed słońcem jasno gorejącym
Przed wielkim idolem,zwróć się ku śpiącym

Wieczność śpi we mgle
Jakby czekała wojny
Drzemie wiara rozpaczliwie
Bracia na ziemi
Ich serca w niewoli
Jęczą bólem nieuchronnie
Po mokrej ziem,co w twoich łzach
Przyniesiemy rodowe wedy
Niech obmyje deszcz ból w ślepych oczach
Powróciliśmy by zwyciężyć

Unieś twe spojrzenie wolne
Porusz taflę duszy leśnej
Zapomniane przestwory
Duszę ciągną tuż za sobą
Wyzywający duch wolności
Ogniem serce szarpie znowu poznany przeze mnie
Świat run,co był zapomniany

I znowu świt,w ciemność przebija się
Mówi że żywa ona
Ta wiara,która nakazom dawnym oddana.
Minioną chwałę kryjąc w ciemność stuleci dawnych dni
Dokąd idziemy,nie znając rodziny swojej?
Dokąd nam spieszno,odwracając wzrok od starej prawdy?
Czego oczekujemy? Od świata obcego słodkiej nagrody?
Wbijając zęby w Jar uciekamy od rodowego drzewa
Ale donośnym głosem powiedzą bracia:"My żywi,Dziadowie!"

I głosem nocy wyrzeknij nakazy
Tej istoty wiecznej,która przed nami ukryta
I chwały pociągającej zaćmy szare oczy
Jesteśmy synami światła,jesteśmy siostrami nocy!

Ona

Jak by nie było,ona ciągle przy mnie kroczy.
Widzę jej twarz,gdy zamknę oczy.
Widzę jak czule się nade mną pochyla,
Muskają mnie jej wargi,jak skrzydła motyla.
Czuje jak w mych włosach,zatapia swe dłonie,
Czule masując zmęczone me skronie.
Słysze jak mówi-kochany mój miły.
A ja nie chce byśmy się obudzili.
Tule ją mocno w swoje ramiona,
Nie oddam nikomu-ona jest moja!!!
Lecz czas nasz płynie,nieubłaganie,
Ona odejdzie gdy słońce wstanie.
Niekiedy się uda,ze słońca zakpić,
I wtedy mogę o niej,na jawie śnić.
Szczerze ja wierze,że to w jej ręce,
Powinno spoczywać,me biedne serce.
I choć być razem,nie jest nam pisane,
Ja twardo wierze,że będzie nam dane.
I będę mógł,wziąć ją w ramiona swe,
Tym razem na jawie,a nie w krótkim śnie.

Żywioły

Ja jestem ogień,Ty jesteś woda,
Ona to para,bo jeszcze młoda.
Wokół niej kurzu jest bardzo dużo,
I jak się skropli,będzie kałużą.
Lecz jeśli wokół niej ogień zagrzeje,
Szczęśliwa będzie,zwiedzać przestrzenie.
A gdy ten ogień,na chwile przygaśnie,
To ciężką ulewą,na ziemie trzaśnie.
I znów będzie zwykłą kałużą,
Może ciut większą,ale nie dużą.
Bo słońce grzeje codziennie z rana,
Gdy to spostrzeże to będzie-Para.

piątek, 2 kwietnia 2010

Krasnal

Był sobie krasnal i to nie mały,był on po prostu taki krasnali.
Nie był on młody i nie był stary,był on zwyczajnie w wieku krasnalim.
Miał on brodę i wąsy wspaniałe,takie jak mają prawdziwe krasnale.
Biegł on w czapetce ze złotym dzwoneczkiem,a czy biegł szybko???
Pomyśle troszeczkę-Już pamiętam słuchacze mali biegł on poprostu tempem krasnalim.
A gdy mnie spostrzegł to wtedy z oddali przesłał mi uśmiech a jaki???-KRASNALI!!!

Jajko czy kura

Co pierwsze było kura czy jajo?
Odpowiedzi ciągle mędrcy szukają.
Filozofowie wciąż debatują,
Nad bytem jajka i biedną kurą.
Byli już i szarlatani,
Co niby problem ten rozwiązali.
Jednak ciągle ludzie pytają,
Co było pierwsze? Kura czy jajo?
A prawda jest prosta zostawcie swą głowe
Na to pytanie Krokosz odpowie.
Pierwszy był kogut no wiecie sami,
Kogut to kura z dwoma jajami.

Pytanie

Dziwnie katolicy wielkanoc świętują,
Gdy kurze jaja farbkami malują.
Wszak prawda to od wieków znana,
Że malowanie jaj to domena pogana.
A jakie mnie bierze wielkie zdziwienie,
Gdy z wiaderkiem wody biegną niestrudzenie.
Pragnę przypomnieć że nim się zjawili,
Poganie tak na wiosnę z brudów się czyścili.
I by się nie rozpisywać takie zadam pytanie:
Czy są to Katolicy czy zagubieni Poganie???

Dla Oliwii

Nie ma cie nie ma cale poranki,
Może zaczęłaś biegać na randki?
Może chłopaka jakiegoś poznała,
I na nk wejść zapomniała?
A może ów chłopak zamieszał ci w głowie,
I nie potrafisz hasła przypomnieć sobie?
A może czule wzdychasz do zdjęcia,
I marzysz by wpaść w jego objęcia?
Albo uparcie tylko główkujesz,
Jak na szkolnej zabawie z nim potańcujesz?
A może planujesz tak ja myślę,
Co zrobić by spędzać z nim cale dnie?
Bo taka myśl naszła mnie z rana,
Że Oliwia może być zakochana!!!



Dziewczynka

Mała dziewczynka z kitkami na głowie,
Siedzi przy blacie kredkami coś skrobie.
Na białej kartce rysunek powstaje,
Książę z księżniczka tak mnie się wydaje.

Młoda kobieta z koralami na dłoni,
Zamiast się uczyć myślami gdzieś goni.
Jak widzę jej wzrok tak rozmarzony,
Widzę, że w królewicza ten wzrok jest wpatrzony.

Wyrosło dziewczę w niewiastę wspaniałą,
Właśnie przymierza swą suknie białą.
Spotkała księcia postać wymarzoną,
Już za chwile będzie jego żoną.

Minęły lata i przyszły dzieci,
Czas zobaczyć jak u dziewczęcia leci.
Nie ma już księcia,miłość uleciała,
Tylko obrączka na palcu pozostała.

I teraz rozterki w niej silne płona,
Miała być Księżniczką a jest zwykłą żoną.
Sprzętem domowym i to mnie złości,
Że z braku odwagi rezygnuje z miłości.

Jest przecież przy niej ta druga połowa,
Która chce z nią zacząć wszystko od nowa.
Pragnie ją całą nie tylko pół,
Dlatego i dzieciom da miłość na full.

czwartek, 1 kwietnia 2010

Ja poganin

Nie schylę karku przed cieślą,do krzyża przybitego.
Nie ugnę kolan przed tym,co mieni się ojcem jego.
Nie oddam szacunku księdze,potocznie biblią zwaną.
Nigdy nie zaufam tym,co z ambony kłamią.
Nie pokocham tych,których świętymi nazwali,
Bo oni niewinną krew przelewali.
Nie chcę doznać boskiej miłości,
Bo to miłość łez,a nie radości.
Nie przyjmę nigdy katolickiej wiary,
Bo ona niszczy,gwałci i pali.

Pokłonie się slońcu,z uśmiechem na twarzy,
A ono mnie wtedy swym ciepłem obdarzy.
Stare drzewa będę sznować
One mądrość potrafią zachować.
Będę wdzięczny za deszcze i grzmoty,
Bo to zwiastuje życia powroty.
Szanować będę inne stworzenia,
One mi braćmi a matką nam ziemia.
Żyć będę radośnie,z przyrody prawami,
A wtedy bogowie będą łaskawi.

A tym co chcieliby zniszczyć mą wiarę,
Klnę się na słońce,domostwa ich spalę.
I mimo,że nie jestem chrześcijaninem,
TO potrafię być-krwiożerczym poganinem.
Więc zanim coś głupiego powiecie,
Porozglądajcie się po świecie.
Jesteście tu gośćmi a nie panami,
Żyjecie między moimi bogami.
A po śmierci jeśli są cuda,
Może do nieba pójść się wam uda.

Przyjazny wróg

Bacz na przyjaciół tam zdrada cie czeka
Za to we wrogu masz bliskiego człowieka
Przyjaciel cię darzy miłością fałszywą
Za to twój wróg da ci nienawiśc prawdziwą
Przyjaciel ci powie same słodkie słowa
U wroga w bolesnych prawda się chowa
Przyjaciel cię wiele razy zawiedzie
U wroga dane słowo zawsze na przedzie
Przyjaciel odejdzie pójdzie własną drogą
Wróg zawsze będzie kroczył za tobą
I oto jest prawda która zwala z nóg
Najlepszy przyjaciel to zawzięty wróg
I tak mysl mi się jeszcze udziela
Chcesz we mnie miec wroga czy przyjaciela???