czwartek, 15 kwietnia 2010

Adenew

A cóż to jest za palemka
Co spoczywa w moich rękach?
Ach Zbylucie lej tu miodu
Boje się tych wieści z grodu
Myślę sobie-to przekleństwo
Cóż oznacza to pierszeństwo?
I Szaboro ty nie bój się
Brat,Czcicielka kamień niesie
I tak mówiąc między nami
Piece dziś będą z kominami
A że śpiew Twój ja szanuję
Ooo...- tu scenę Ci buduję
Fakt z Wenedą pomieszkuje
Cóż... ja z tego się raduje
Choć jak koty bez obrządku
Chata moja jest w porządku
Weneda pysznie mi gotuje
A ja suknie jej prasuje
I choć czasem chrapie srogo
W łożu kopnie mnie swą nogą
Cóż-sam jestem winien sobie
Bom do swej chaty wskazał drogę
Jednak jak wszystko z sumuje
Serce moje się raduje
Tylko tak myślę biedny sobie
Będzie karczma co ja zrobię
Weneda wtedy się spakuje
I do karczmy emigruje
Pusta będzie moja chata
A tak to te dziewczę lata
Udziec piękny mi szykuje
Gdy po trofeum wędruje
A jak wracam i już konam
Czule bierze mnie w ramiona
Twarz mą wtedy obejmuje
I tak czule zagaduje
O rzesz Krokosz ty kaleko
Znowuś polazł za daleko
Zamiast na diabły polować
Miałeś karczmę mi budować
Potem krzyczy tupie nogą
Po łbie bije jakąś kłodą
A gdy upust daje złości
Da kolacje ku mej radości
Razem do stołu siadamy
I razem my zajadamy
I tak mija dzień za dniem
Ach... Zbylucie lej miodem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz