niedziela, 18 kwietnia 2010

Smok wawelski

Zginą człek, nie przez wszystkich kochany,
Człek, na którym za życia, był kot wieszany.
Miał on marzenie, by Polska twardo na nogach stała,
By powróciła jej świetność i chwała.
Marzył o tym, by w polskim narodzie,
Żyło się dostatnio, szczęśliwie i w zgodzie.
Walczył o pamięć, tych co ginęli,
W obronie naszej-polskiej ziemi.
Nadzieje miał, że w ojczystym kraju,
Nie będzie miedzy nami podziału.
Chciał sprawić, by ten co żyje pod orła znakiem,
Mógł dumie powiedzieć-Jestem Polakiem.

Śmierć nagle przyszła i Polacy w tej chwili,
Żegnając zwady się zjednoczyli.
Stanęli wszyscy, związani bólem,
Twardym, potężnym narodowym murem.
Lecz mur ten, nie na rękę komuś to rzecz oczywista,
Zaczął go kruszyć, nie Polak a Watykanista.
Wystarczyło tylko temat pochówku podrzucić,
I narodowy mur można skruszyć.
Bo Polska zjednoczona, niebezpieczna srodze,
Lepiej ją jak psa, prowadzić przy nodze.
I tak Polacy, z człowieka prawego,
Zrobili sobie-SMOKA WAWELSKIEGO.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz