Zginą człek, nie przez wszystkich kochany,
Człek, na którym za życia, był kot wieszany.
Miał on marzenie, by Polska twardo na nogach stała,
By powróciła jej świetność i chwała.
Marzył o tym, by w polskim narodzie,
Żyło się dostatnio, szczęśliwie i w zgodzie.
Walczył o pamięć, tych co ginęli,
W obronie naszej-polskiej ziemi.
Nadzieje miał, że w ojczystym kraju,
Nie będzie miedzy nami podziału.
Chciał sprawić, by ten co żyje pod orła znakiem,
Mógł dumie powiedzieć-Jestem Polakiem.
Śmierć nagle przyszła i Polacy w tej chwili,
Żegnając zwady się zjednoczyli.
Stanęli wszyscy, związani bólem,
Twardym, potężnym narodowym murem.
Lecz mur ten, nie na rękę komuś to rzecz oczywista,
Zaczął go kruszyć, nie Polak a Watykanista.
Wystarczyło tylko temat pochówku podrzucić,
I narodowy mur można skruszyć.
Bo Polska zjednoczona, niebezpieczna srodze,
Lepiej ją jak psa, prowadzić przy nodze.
I tak Polacy, z człowieka prawego,
Zrobili sobie-SMOKA WAWELSKIEGO.
Zapomniane przykazanie
14 lat temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz